Nie da się ukryć, że absolutnie nie mam ręki do kwiatów i nigdy nie miałam tej cudownej umiejętności pielęgnowania roślin. Mam za to dobre chęci i bardzo lubię gdy w domu są rośliny. Aby pogodzić moje mordercze skłonności i zamiłowanie do domowej zieleni wymyśliłam kilka sposobów jak sobie z tym poradzić.
Najważniejszym moim osiągnięciem jest zrozumienie kto ze mną przetrwa. Nie ma co się oszukiwać to muszą być przede wszystkim rośliny łatwe w pielęgnacji. Dziś już wiem, że nie mogę porywać się na coś, bo jest ładne. Zdaję sobie sprawę, że takie eksperymenty u mnie nie wypalają. Jeśli tak jak ja chciałbyś mieć w domu zielono, ale nie umiesz zajmować się roślinami spróbuj mojej metody minimalizowania ofiar.
ROŚLINY ŁATWE W PIELĘGNACJI – CZYM KIERUJĘ SIĘ PRZY WYBORZE
Jak moda to cena
Jeśli zależy mi na czymś co jest teraz w modzie, a przez to kusi z każdej strony to spośród tych piękności wybieram najtańsze. Przynajmniej nie będę mieć dodatkowej przykrości w postaci zmarnowanych pieniędzy. Zazwyczaj nie wykraczam wtedy poza 40 zł. To jest taka moja osobista granica ryzyka.
Tak na przykład przetrwała u mnie PILEA, ale drobna. Tę z większymi listkami czyli znany pieniążek kupiłam w formie sadzonki i na początku wyglądało, że damy radę. Niestety nagle któregoś dnia zrzuciła listki, a ja po próbach reanimacji pogodziłam się ze stratą. Spróbowałam jednak pilei drobnej i nasze relacje układają się znacznie lepiej. Według tego co czytałam jest to roślina łatwa w pielęgnacji, ale nie tak łatwa jak choćby sukulenty. Tym bardziej nasz związek napawa mnie dumą.
Jak jest u mnie w domu – warunki pobytu w sprytnych progach
W poprzednim mieszkaniu nie przeżywało praktycznie nic. Było ekstremalnie gorąco, jak w szklarni. Do tego mieliśmy okna na bardzo ruchliwą ulicą i kurzyło się tak, że sprzątanie miało sens na jakieś 2-3h. Teraz w nowym mieszkaniu jest znacznie lepiej. Już widzę, że tutaj z czasem będę mogła trochę bardziej poszaleć.
Wybierając rośliny sprawdzaj lub pytaj w sklepie jakich warunków potrzebują. Jeśli z góry nie możesz zapewnić np. jasnego wnętrza to nie ma sensu nawet próbować. Ja nie mam teraz parapetów, bo nasze okna sięgają do ziemi. Tym samym nie mogę zagwarantować roślinom dużego dostępu do światła.
Sposób pielęgnacji, czyli moje obowiązki
To, że nie dbam o rośliny jak należy jest oczywiste. Niestety nie dlatego, że nie umiem albo nie chcę tylko dlatego, że zapominam. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu moja głowa nie potrafi zakodować sobie odpowiedniej uwagi, którą powinnam poświęcać roślinom. Dlatego stawiam na takie, które tej mojej opieki tak bardzo nie oczekują.
Najlepiej sprawdzają się wszelkie sukulenty i kaktusy. Można je teraz dostać dosłownie wszędzie zaczynając od sklepów budowlanych, a na dyskontach spożywczych kończąc. Mają bardzo wiele form i rodzajów. Ja posiadam kilka różnych gatunków.
Absolutnym hitem okazał się dla mnie mech – chrobotek reniferowy
Gdy zobaczyłam, że istnieje na świecie roślina, której nie trzeba podlewać, a wszystko czego potrzebuje bierze z powietrza pomyślałam, że jest stworzona dla mnie.
W kategorii rośliny łatwe w pielęgnacji absolutnie wygrywa. Mech norweski jest odpowiednio zaimpregnowany i nie wymaga podlewania ani przycinania. Ma piękny kolor i robi naprawdę super wrażenie. Do tego jego kondycja daje mi znać o poziomie wilgotności w naszym mieszkaniu. Jeśli spada poniżej 40% zaczyna wysychać, a dla mnie to sygnał by zadbać o nawilżenie. To tak samo ważne dla naszego zdrowia, szczególnie jeśli w domu są dzieci.
Dzięki Kasi z Light Green Workshop, na mojej ulubionej niebieskiej ścianie zawisły dwie białe ramki z mchem. Taki mech nie tylko jest piękną dekoracją wnętrza, ale uwierzcie mi działa także kojąco. A jeśli martwi was, że nie da się go wyczyścić to mam dobrą wiadomość: ma właściwości antystatyczne czyli nie zbiera kurzu!!! Nie ukrywam, że na początku bałam się czy na pewno damy razem radę. Jest u nas prawie dwa miesiące i nie widzę żadnych zmian. Wręcz przeciwnie, pięknie ozdabia nasze mieszkanie i dodaje przytulności.
Jeśli chciałabyś mieć taką ramkę z mchem mam dla ciebie niespodziankę.
Od 18-25 października 2018 w sklepie Light Green Workshop otrzymasz zniżkę 15%. Wystarczy, że przy zakupie podasz hasło: smartnest
Taka zielona dekoracja to po prostu sprytny wybór, nie tylko dla botanicznych morderców. Nie dość, że jest piękna to jeszcze dba o nasze zdrowie, a my nie musimy przykładać się do jej pielęgnacji. Idealny partner na lata 😊
INNE MOJE ROŚLINY ŁATWE W PIELĘGNACJI – NAJTWARDSI ZAWODNICY I NIESPODZIEWANE EKSPERYMENTY
Najdłużej są z nami jeden sukulent grubosz oraz roślina o przezabawnej według mnie nazwie zamiokulkas zamiolistny. Obie przeżyły trudne warunki poprzedniego mieszkania przez bardzo długi czas, obie miały 2 miesiące przerwy w podlewaniu i obie rosną nadal jak szalone.
Oprócz tych herosów staram się kupować tylko rośliny liściaste. Niestety wszystko co ma kwiaty szybko morduję. Właściwie najbardziej lubię myśleć, że to one nie dają rady, bo ja mam naprawdę najlepsze intencje 😉.
Ostatnie nowe projekty roślinne czyli fikus benjamina i mały bluszcz na razie są z nami i trzymają się zaskakująco dobrze. Moja mama podpowiedziała mi, że fikus jak się gdzieś zadomowi to żyje. Wystarczy zmienić mu miejsce na takie, które mu się nie spodoba i gubi natychmiast wszystkie listki. Jak na mnie jest naprawdę dużym wyzwaniem, ale postąpiłam według mojej finansowej zasady. Kosztował nieco ponad 30zł. Zatem niech stoi gdzie stoi i zobaczymy jak się nasza historia potoczy.
Jakie są Wasze umiejętności? Musicie szukać roślin łatwych w pielęgnacji czy udaje się Wam ukwiecać mieszkanie czym tylko chcecie?
Tutaj znajdziesz inne moje wpisy o urządzaniu mieszkania:
- Przetrwalnik remontowy – od czego zacząć urządzanie mieszkania
- Plusy i minusy kuchni z Ikea
- Meble DIY – co do nowego mieszkania zrobiliśmy sami
- Prezent na parapetówkę – 10 sprytnych pomysłów
- Urządzanie mieszkania – błędy, których możesz uniknąć