Pielęgnacja koreańska, francuska i eko – moje wybory

Niedawno na blogu pojawił się post o trzech sposobach na pielęgnację: koreańską, francuską i ekologiczną. Ponieważ pojawiły się pytania o to jak sama dbam o skórę postanowiłam przygotować dla Was opis zawartości mojej kosmetyczki.

Zacznę od tego jaka jest moja cera. Myślę, że najlepiej opiszę ją mówiąc, że jest wrażliwa i mieszana. Strefa T z niedoskonałościami, reszta skóry zdecydowanie sucha. Mam skłonność do zaczerwienienia, podrażnień i przebarwień. Często mojej skórze brakuje blasku i wydaje się być lekko szarawa.

Tak jak pisałam wcześniej dzięki lekturze tych trzech książek zmieniłam swoje nawyki i zaczęłam kupować mniej kosmetyków za to znacznie lepiej dobranych. Dzięki temu skóra jest w lepszej kondycji, a ja zużywam całe opakowania i nie muszę już niczego wyrzucać.

Przede wszystkim zaczęłam od próbowania kosmetyków, a nie kupowania. Zdobyłam próbki, poszukałam wśród tych, które już miałam i zaczęłam testować. Tak udało mi się skompletować kosmetyczkę, której używam od prawie 3 miesięcy i jestem z niej bardzo zadowolona.

RANO – oczyszczanie, nawilżanie i orzeźwienie

Najpierw podwójne oczyszczanie: olejek Bielenda z kwasem hialuronowym, a następnie żel oczyszczający do skóry normalnej i mieszanej Hydra Vegetal. Tutaj zaznaczę, że do tej pory używałam także żelu TOŁPA Rosacal oraz pianki Pharmaceris do skóry wrażliwej i także byłam zadowolona. Produkt do oczyszczania jest mi zdecydowanie najłatwiej dobrać i prawdę mówiąc kupuję te, które są akurat w najbardziej korzystnej cenie. Jeśli chodzi o polecany w koreańskiej metodzie olejek do oczyszczania to niestety w Polsce liczba tego rodzaju produktów jest wciąż mocno ograniczona. W tym momencie kończę trzecie opakowanie Bielendy, ale kiedy tylko uda mi się w rozsądnej cenie znaleźć jakiś inny chętnie wypróbuję. Do tych dwóch produktów używam gąbki Konjac – są już dostępne w prawie każdej drogerii i wystarczają na bardzo długo. Dzięki niej nie tylko łatwiej jest rozprowadzić produkt i zmyć go z twarzy, ale widać, że skóra jest lepiej oczyszczona.

pielęgnacja

Co drugi lub trzeci dzień zamiast żeli używam peelingu Origins. Moja skóra nie potrzebuje mocnego złuszczania, dlatego nie sięgam po mocniejsze produkty. W wieczornej pielęgnacji używam domowego produktu, który przygotowuję raz na tydzień a czasem nawet rzadziej.

Po tych zabiegach twarz spryskuję wodą gojąco-tonizującą La Roche Posay Serozinc i czekam aż się wchłonie.

Na twarz nakładam krem pobudzająco-rozświetlający Origins a pod oczy nawilżający krem The Body Shop z aloesem. Kosmetyki Origins są zdecydowanie droższe niż inne których używam jednak próbowałam już wielu drogeryjnych kosmetyków o działaniu rozświetlającym i wszystkie robiły mojej skórze krzywdę. Patrząc jednak na super jakość i wydajność myślę, że ta inwestycja była trafiona.

WIECZOREM – oczyszczanie, odżywianie, nawilżanie i regeneracja

Pielęgnacja wieczorna jest u mnie troszkę bogatsza. Według zaleceń metody koreańskiej stosuję kilka kosmetyków na różne miejsca twarzy, które mają u mnie odmienne potrzeby.

Najpierw takie samo oczyszczanie jak rano tutaj dodaję często płyn micelarny by dokładniej zmyć makijaż np. AVENE, który kupuję w wielkiej butli (400 ml) na promocji. Taka pojemność wystarcza mi na bardzo długo.

Po oczyszczaniu znów woda La Roche Posay. Teraz pielęgnacja się zmienia. Co trzy dni na całą twarz nakładam żel Biotherm głęboko nawilżający, który u mnie pełni rolę serum czy esencji. Dla mojej skóry ten rodzaj intensywnej pielęgnacji sprawdza się najlepiej. Produkty na bazie olejków nie są dla mnie lub na razie nie trafiłam na odpowiedni.

Dwa razy w tygodniu używam masek w płachcie LomiLomi dostępnych w HEBE. Można teraz kupić opakowanie wszystkich siedmiu rodzajów i wypróbować co najlepiej się dla nas sprawdza. W moim przypadku to maski: aloes, jaśmin i winogrono. pielęgnacja

Próbowałam też masek w płachcie z Sephory. Są bardzo dobre jednak dużo droższe i pozwalam sobie na takie raz na miesiąc. Jeśli jednak policzyć ile taka maska kosztowałaby u kosmetyczki to można śmiało stwierdzić, że nawet 20 zł za jedną się opłaca.

Jeśli chodzi o głębszy peeling stawiam na naturę. Kiedy widzę, że tego potrzebuję mieszam dwie łyżeczki cukru z odrobiną miodu i oleju kokosowego. Taki peeling robię może dwa razy w miesiącu i uważam, żeby za mocno nie trzeć – ze względu na wrażliwość mojej skóry. Bardzo dobry sposób na oszczędność.

Kiedy moja skóra tego potrzebuje używam najczęściej punktowo kremu Avene Cicalfate, który ma działanie odbudowujące i regenerujące. Duża tubka również kupiona na promocji mi wystarcza nawet na rok. Ten krem kupiłam już drugi raz i jest moim ulubieńcem.

Na co dzień wieczorem nakładam krem nawilżający z aloesem The Body Shop i chłodzącego żelu pod oczy Floslek ze świetlikiem. Na usta nakładam balsam np. Iwostin, którego używam także w ciągu dnia.

Jak kupować taniej to co droższe

Po pierwsze najważniejsze jest próbowanie. Próbki można dostać w sklepach, aptekach i na allegro. Zanim w coś zainwestuję zawsze muszę tego wypróbować. Dodatkowo kiedy znajdę już linię produktów, która mojej skórze nie szkodzi staram się nie wymieniać kosmetyków zbyt często. Na przykład firma Avene nigdy nie zrobiła mi krzywdy dlatego mimo zmian w pielęgnacji jestem im wierna. Tak samo jest z firmą Tołpa. Wiedząc o tym sprawdzam dostępne oferty i nigdy nie kupuję w regularnej cenie. Kiedy znajdziecie już coś co jest dla Was dobre nie ma sensu ciągle zmieniać. I mówi to osoba, która kocha zmiany :)). Jeśli natomiast coś jest dla nas złe to tak jak nauczyła mnie pielęgnacja ekologiczna jest złe od razu. Jeśli od kremu skóra piecze, swędzi, jest podrażniona to nie ma szans, że po kilku użyciach będzie lepiej. Przynajmniej u mnie nigdy nie jest. Dlatego tak bardzo polecam korzystanie z próbek.

Wszystkie kosmetyki kupuję w okresach promocji, wyprzedaży czy dzięki rabatom. Może to nadmierna obsesja, ale zanim coś kupię porównuję ofertę w sklepie i internecie i przeliczam pojemności – szczególnie jeśli chodzi o te droższe kosmetyki. Korzystam też ze sklepów takich jak iPerfumy. Naprawdę warto jest poświęcić trochę czasu i znaleźć najkorzystniejsze ceny dzięki temu zyskuje nie tylko nasza skóra ale i portfel.

Wpływowa pielęgnacja

Lektura tych trzech książek miała również wpływ na to jaką pielęgnację stosuje męska część gospodarstwa. Pan domu zaczął używać oczyszczającego żelu do mycia twarzy i kremu nawilżającego dla mężczyzn z zarostem – obydwa produkty marki TOŁPA. Nieregularnie, ale jednak zdarza się również przyłapać go na stosowaniu chłodzącego kremu po oczy i naturalnego domowego kremu do ciała na bazie masła shea, oleju kokosowego i masła kakaowego.

Mam nadzieję, że mój sposób pielęgnacji pomoże Wam dokonać własnych wyborów, trzymam kciuki!

Pielęgnacja – LISTA KOSMETYKÓW

Oczyszczanie

Olejek Bielenda

Żel Yves Rocher

Pianka Pharmaceris

Żel Tołpa

Żel peelingujący Origins

Płyn micelarny Avene

Woda La Roche Posay

Gąbka Konjac – tej gąbki używam już prawie 2 miesiące, jest świetnej jakości. Dostałam ją w sklepie za 1 zł podczas wspólnych zakupów z mamą. Na zmianę już upolowałam zestaw 2 gąbek za 20 złotych w TK Maxx.

Kremy, żele i maski

Krem na dzień Origins

Krem po oczy The Body Shop

Krem na noc The Body Shop

Galaretka nawilżająca Biotherm

Maski Lomi Lomi

Krem gojący Avene

Żel pod oczy Floslek

Balsam do ust Iwostin

Dla Panów

Żel do mycia twarzy

Żel do twarzy z zarostem

Krem-żel po oczy

Wpadnij także na inne moje wpisy kosmetyczne:

Zobacz także

10 komentarzy do wpisu „Pielęgnacja koreańska, francuska i eko – moje wybory”

  1. Dzięki Basiu za ten wpis 🙂 byłam bardo ciekawa jak to u Ciebie ta pielęgnacja wygląda:) Mamy podobną skórę moja też jest mieszana i wrażliwa, z tym że moja bardziej idzie w stronę tłustej. Kiedyś była tylko tłusta. Na ten pomarańczowy krem orgins się czaję już jakiś czas ale nie jestem pewna czy sprawdzi się przy mojej skórze, a cena jest dość spora. Zaciekawiłaś mnie też olejkiem Bielendy i wodą LRP, takiej akurat nigdy nie używałam. A powiedz mi co z filtrem rano? używasz? Ja ostatnio stosuję coraz więcej kosmetyków przeciwstarzeniowych, gąbkę konjak zamieniłam na szczoteczkę soniczną i kusi mnie żeby sobie kupić coś z retinolem, ale to dopiero jesienią 🙂

    • Bardzo się cieszę, że wpis Ci się podoba! Jeśli masz cerę idącą bardziej w kierunku tłustej to nie wiem czy ten Origins będzie dobry jeśli chodzi o jego konsystencję… najlepiej w sephorze poprosić o słoiczek na wypróbowanie. Jeśli chodzi o wodę LRP naprawdę z czystym sumieniem polecam, potrafi zdziałać cuda. Niestety tylko przez internet na razie można kupić – przynamniej ja nie widziałam nigdzie. A kosmetyków z filtrem używam do makijażu po prostu. Jak mam lepszy dzień to krem CC, a jak trochę gorszy to podkład. Ja ogólnie nie lubię nakładać na skórę zbyt wielu warstw, bo widzę, że mi to szkodzi. Dlatego staram się wybierać kosmetyki, które jednocześnie pełnią różne funkcje. A szczoteczka soniczna to znów coś co mnie bardzo ciekawi. Na razie jestem zadowolona z gąbki, ale może za jakiś czas 🙂

  2. Bardzo ciekawy wpis, szczególnie ze mam podobny typ cery do Twojej. Używałam kremu la roche posay toleriane i był całkiem niezły. Miał jednak konkretną cenę, a szybko się kończył, bo nie jest zbyt duży. Od jakiego czasu zmieniłam nastawienie do kosmetyków na naturalny minimalizm – próbuje, które oleje i masła są dla mnie dobre i na ich bazie opieram pielęgnację. Zamiast płynu micelarnego od niedawna używam naturalnych hydrolatów i bardzo mi służą. Twarz zmywam olejem kokosowym i nie poprawiam już mydłem, z racji tego, ze olej myje sebum. Trochę się moich zwyczajów nazbierało 🙂

    • Hydrolatów jeszcze nie próbowałam, ale zaciekawiłaś mnie. Ja oleju kokosowego użyłam raz do zmycia makijażu oczu kiedy miałam dość mocno pomalowane – sprawdził się w tej roli. Jeśli chodzi o ceny kosmetyków to jednak najważniejsza jest wydajność. Ja już się nauczyłam, żeby przeliczać pojemności i na próbkach sprawdzać jak kosmetyk się rozprowadza. Często się okazuje, że krem za 100 zł jest bardziej opłacalny niż ten za 50 zł.

Dodaj komentarz