Minęły właśnie dwa lata od kiedy nasz skrzat jest z nami. To nasze największe szczęście, ale też największe życiowe wyzwanie. Wiele się w ciągu tych 24 miesięcy zmieniło w nas i w naszym życiu. Wiele z nich były dla mnie zaskoczeniem i z początku trudno mi się było z niektórymi pogodzić. Dziś jest coraz lepiej, bo coraz lepiej wiem jaką chcę być mamą i coraz lepiej wiem kim jest mój skrzat.
Wkrótce w naszym domu będą dwa skrzaty, a mnie te 24 rzeczy już nie zdziwią. Mam nadzieję, że teraz jestem na to wszystko jeszcze bardziej gotowa.
UWAGA!!! Ten wpis to moje osobiste doświadczenia. Absolutnie nie uważam, że wszystkich te same rzeczy powinny irytować, wkurzać, zaskakiwać czy cokolwiek innego. Nie mam intencji edukacyjnych, a wyłącznie rozrywkowe 😉
-
Dobre rady nie są dobre
Niestety, ale w zdecydowanej większości tzw. dobre rady dotyczące: usypiania, pielęgnacji, karmienia, rozszerzania diety i wreszcie wychowywania nie są dobre. Każde dziecko jest inne i każdy rodzic jest inny. To co działa u jednej rodziny, może mieć fatalne skutki w drugiej. Nie ma na to rady i trzeba do pewnych rzeczy dojść samemu. I to jest taka jedyna dobra rada, która dla mnie jest dobra – im więcej dystansu, własnych decyzji i intuicji tym jest łatwiej.
-
Laktacja to nie jest piknik
Zanim sama zaczęłam karmić z jakiegoś powodu wydawało mi się to super proste i naturalne. Słyszałam, że boli, że są nawały itp. ale na Boga nie przyszło mi do głowy, że to tak wygląda. Dla mnie to była wręcz walka, szczególnie na początku. Bolało mnie 2 miesiące, ciągle nie mogłam wyprodukować tyle ile trzeba i do tego skrzat chciał na mnie wisieć praktycznie non stop. Nie tak to sobie wyobrażałam, a to moje rozczarowanie zapewne przekładało się na marne efekty. Summa summarum karmiłam nie tak znowu krótko, ale tym razem z innym podejściem zamierzam podbić drogę mleczną. O!
-
Dzieci naprawdę są różne
To zdanie słyszałam wielokrotnie, ale myślałam sobie „oj tam oj tam”. Nie sądziłam, że naprawdę potrafią tak odmiennie reagować na takie same metody. Zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, że taki maluch może mieć tak sprecyzowane preferencje. Wyszło na to, że są jeszcze bardziej uparte od dorosłych, a im bardziej próbujemy im coś narzucić tym bardziej stawiają opór. Gdy dostosowałam siebie do skrzata odpłacił mi spokojem. Oczywiście nie bez chochliczych epizodów.
-
Dom jest dla dzieci
To było dla mnie oczywiste, że nie będę wszystkiego zmieniać i dostosowywać pod dziecko. Ja wychowałam się w domu pełnym potencjalnych zniszczeń i jakoś wszyscy przeżyli. Jednak teraz gdy urządzaliśmy dom od nowa miałam poczucie, że chcę zrobić tak by dzieci się tu czuły swobodnie. Skrzat ma w pokoju meble, z których może korzystać samodzielnie. Mamy dla niego drewnianą kuchnię, która stoi w naszej i gotujemy wspólnie. Ma swoje szuflady i półki prawie w każdym pokoju, bo zawsze chce być z nami – gdziekolwiek jesteśmy. Wszystko co może mu zrobić krzywdę, albo czemu on mógłby zrobić krzywdę jest albo schowane, albo poza jego zasięgiem. Dzięki temu nawet jak coś zniszczy to się nie denerwuję. Jeszcze przyjdzie czas na urządzanie po dorosłemu. Dziś jest pięknie, bo funkcjonalnie.
-
24h to znacznie więcej niż się wydaje
Każdemu wydaje się, że doba to za mało. Każdy kto jest zapracowany i ma cel chciałby rozciągnąć ją w czasie. Ale co powiedzieć kiedy chcesz mieć wszystko? Pracę, hobby, czas dla siebie i małe dziecko? O zgrozo tego nie da się połączyć. Otóż da się, tylko z głową. Wszystko nie może być wszystkim, ale musi być w odpowiednich proporcjach. Przy maluchu udawało mi się znaleźć 2-3h dziennie na pracę, godzinę na odpoczynek i raz na jakiś czas zrobić coś zupełnie dla siebie. W życiu bym się nie spodziewała po sobie takiej efektywności. A jednak, paradoksalnie im więcej mam na głowie tym lepiej umiem się zorganizować. Pod jednym najważniejszym warunkiem – że mam wystarczającą motywację i cel.
-
Da się nie spać
Nasz skrzat należy do dzieci, które niby śpią, a jednak nie. Budzi się do tej pory. Czasem nawet 5-6 razy w ciągu nocy. Kiedy karmiłam piersią potrafił żądać strawy nawet co godzinę i mniej. Po dwóch latach współpracy uświadczyliśmy może 15, może 20 całkowicie przespanych nocy. A mimo to żyjemy, dajemy radę i co więcej w międzyczasie odbyliśmy remont, przeprowadzkę, a ja jestem na finiszu hodowli kolejnej latorośli. Absolutnie żadni z nas herosi i nikogo nie namawiam do takiej intensywności. Przypłacamy to na pewno zdrowiem, częstszą różnicą zdań, a niekiedy niemałą frustracją, ale wiemy, że się da. I to z nie najgorszym rezultatem.
-
Ty jesteś dla dziecka a nie ono dla ciebie
„Owszem chciałaś mieć bobasa. Ale on na ten świat się nie pchał. To ty musisz droga damo dostosować swoje życie do niego. I niestety nie ma zmiłuj, tak będzie już zawsze.” Tak sobie powiedziałam i jak przyjęłam do wiadomości to jest mi jakoś łatwiej.
-
Dzieci mają swój charakter
A ja myślałam, że urodzi mi się tabula rasa i sobie ją zapiszę jak mi się podoba. A jednak dostałam pstryczka w nos, bo skrzat ma swoje ewidentne preferencje, fochy, nastroje i mocny temperament. Choć nie łatwo mi to przyznać jest dość podobny do mnie, szczególnie w tych cechach, które opiekującym się przysparzają nerwów. To pozwala mi go lepiej rozumieć, ale nie ulega wątpliwości, że zmienić się tego nie da. Co jeszcze ciekawsze ma cały repertuar działań, który nie przypomina nikogo z najbliższych. Skąd je zatem wziął?
-
Możesz zrobić wszystko jak trzeba i nic
Tak. Możesz podążać według zasad. Kąpać o tej samej porze. Wprowadzać pokarmy metodą blw. Karmić piersią z dobrym nastawieniem. I co… no i nic może być tak, że ci się nie uda wielu rzeczy zrobić tak jakbyś chciała. Bo dzieci to nie roboty i żadna procedura ich nie poskromi.
-
Dzieci nie zmieniają życia, to ty się zmieniasz
To nie jest tak, że nie da się chodzić na imprezy, dbać o swój wygląd albo pracować. Dzieci tego nie zabierają. Wszystko jest kwestią organizacji i… wyboru. Ja po prostu przestałam mieć ochotę na imprezy, bo wolę się wyspać kiedy łaska pana pozwoli i wolę pracować nad swoimi pomysłami niż malować paznokcie. Nie żebym zupełnie przestała, ale zmieniły mi się proporcje.
-
Będę lubić rozmawiać o dzieciach
Tak jak dawniej nie mogłam zrozumieć „ileż można gadać o dzieciach” tak teraz wiem z czego to wynika. Po pierwsze to ogromna część naszego życia, tak jak praca o której też się przecież mówi. Po drugie dziecko jest moją dumą i szczęściem. Najzwyczajniej w świecie cieszy mnie wymiana doświadczeń i rozmowa o tym co przeżywam.
-
Zabawki nie będą mnie wkurzać
Wydawało mi się, że walające się po domu zabawki będą doprowadzały mnie do szału, a mój maluch będzie posiadał ich bardzo mało. Ani jedno ani drugie się nie sprawdziło. Skrzat ma zabawek myślę, że w wysokiej normie, a ja się cieszę jego szczęściem. Nawet jak zachwyca go coś co estetycznie mnie nie powala. Bo powala mnie jego radość.
-
Większość rzeczy przychodzi naturalnie
Myślałam, że to taki frazes. Obawiałam się, że wszystkiego trzeba się nauczyć, albo wyrobić w sobie odpowiednie nawyki. Jednak opieka nad dzieckiem jest czymś tak naturalnym, że nawet gdy coś „nie działa” po prostu testuje się inne rozwiązanie. Mnie na szczęście zupełnie ominął strach przed tą maleńką istotką. Jak tylko dostałam skrzata w szpitalu jeszcze całkiem golusieńkiego już wiedziałam, że to część mnie.
-
Nie ma się na co nastawiać
Według moich doświadczeń, nie tylko z moimi dziećmi wynika, że dzieci są jakie są. Nie da się ich urzeźbić tak jak chcemy. Mają swój charakter, swoje preferencje i swój temperament. Oczywiście, że w wielu rzeczach nas naśladują i warto być dla nich dobrym przykładem, ale warto też nie napinać się zbytnio i nie robić z artysty piłkarza. U nas dokładnie ten przypadek miałby pewnie miejsce, gdyby nie to, że szanujemy jego preferencje. Kim będzie czas pokaże, ale niech to będzie jego wybór i jego szczęście.
-
Dni są takie same a jednak inne
Wydawało mi się, że z dzieckiem będzie trochę nudno. I czasem faktycznie jest. Ale to bardziej dlatego, że brakuje mi tak intensywnego kontaktu z dorosłymi jaki miałam w pracy. Jednak dziecko dla rodzica, codziennie robi coś nowego. Inni mogą tego nie zauważać, ale ja codziennie widzę jak odkrywa nowe smaki, nowe słowa, nowe ruchy, nowe uczucia i to dla mnie jest niezwykłe.
-
Nie będę realnie tęsknić za poprzednim życiem
Zarzekałam się nawet sama sobie, że dziecko mnie nie zmieni i będę chciała robić wszystko to co wcześniej. Nawet jeśli nie będę mogła to będę za tym bardzo tęsknić. A jest zupełnie inaczej. Mam ochotę być jak najwięcej z nim i spędzać czas razem, we troje. A na drugą młodość jeszcze przyjdzie pora.
-
Będę mieć więcej cierpliwości niż kiedykolwiek
Nie jestem oazą spokoju i wiele rzeczy szybko mnie irytuje. Mimo, że skrzat często próbuje doprowadzić mnie na skraj rozpaczy jakoś mu się to nie udaje. Mam do niego niesamowitą cierpliwość i potrafię negocjować, rozmawiać i opowiadać głosem niczym z kreskówki dlaczego warto umyć ząbki. A najlepszą nagrodą za tę mentalną gimnastykę jest to, że naprawdę nieźle się dogadujemy.
-
Konsekwencja jest ważna, ale nie za wszelką cenę
Okazuje się, że zmiana pory drzemki, zmiana pory posiłku czy jakakolwiek inna zmiana i odstępstwo od normy nie powodują katastrofy. Tak miałam zawsze zakodowane, że z dzieckiem trzeba mieć sztywny grafik i ono wtedy super funkcjonuje. Myślę dziś, że nie każde dziecko i nie całkiem sztywny.
-
Dla dziecka będzie mi się chciało
Bycie mamą dało mi niesamowitą siłę i energię do działania. Gdyby nie mój pierwszy synek nie byłoby bloga. Założyłam go by znaleźć sposób na stworzenie czegoś wartościowego zamiast pogrążania się w smutku. Dziś myślę, że jest ze mnie dumny.
Gdyby nie mój drugi synek nie znalazłabym sposobu na pracę z domu, bo nie miałabym do tego takiej motywacji. Co będzie przy trzecim dziecku… nie mogę się już doczekać!
-
Błędy niczego nie przekreślają
Gdy stracę cierpliwość i krzyknę mogę przeprosić. Kiedy dam dziecku w aucie telefon nie znaczy, że nie odda mi go już nigdy. A jeśli puszczę mu bajkę nie będzie chciał oglądać jej codziennie. Wszystkie rzeczy, które mają dla mnie wątpliwie dobry wpływ na rozwój i wychowanie dozujemy i uciekamy się do nich sporadycznie. Skrzat rozumie, że to wyjątek.
-
Nie stracę przyjaciół, bo zyskam nowych
Bałam się, że gdy stracimy czas na spotkania, stracimy też przyjaciół. Oczywiście, że nie wszyscy, którzy byli z nami wcześniej są nadal. Niektórzy są, ale w nieco innej formie. Jednak zyskaliśmy także nowych przyjaciół, którzy dzielą te same radości, smutki i zmęczenie związane z rodzicielstwem. Funkcjonujmy o tych samych porach, więc z natury jest nam łatwiej się zgrać. A ci, którzy mają zostać, zostają.
-
Moje marzenia się nie zmienią tylko ewoluują
To nie jest tak, że straciłam chęć albo potrzebę zrealizowania jakichś marzeń. Wręcz przeciwnie to, że radzę sobie z dzieckiem, pracą, domem i rozwijaniem swoich pasji pokazało mi, że mogę znacznie więcej. Kiedyś wiele rzeczy wydawało mi się niemożliwych. Dziś mam przekonanie, że możliwe jest wszystko, tylko trzeba bardzo mocno chcieć.
-
Przestanę się przejmować opinią innych
Och jak ja bym chciała wiedzieć od razu, że to przestanie być moją zmorą. Na początku podejmowałam wiele decyzji związanych z dzieckiem, bo przejmowałam się co powie rodzina albo jak mnie ocenią znajomi. Z czasem nabrałam pewności, że to ja i sprytny jako rodzice wiemy najlepiej, co jest dla naszego dziecka najlepsze. To my mieszkamy razem, my razem żyjemy i to my ponosimy konsekwencje tych wszystkich decyzji. I tego powinnam była się trzymać od początku.
-
Będę dobrą mamą
Mimo, że bardzo chciałam mieć dzieci, bałam się, że nie spełnię własnych oczekiwań w tej roli. A jednak udaje mi się być spokojniejszą, łagodniejszą i bardziej cierpliwą niż sobie wyobrażałam. Lubię aktywnie spędzać czas ze skrzatem i bawić się z nim tak, że cały dom aż chodzi. Potrafię zmobilizować się nawet na skraju zmęczenia i stawić czoła jego potrzebom. Po prostu czuję to o czym marzyłam – kocham, rozumiem i dbam o niego, ale nie zapominam o sobie.
Jeśli dopiero się poznajemy to koniecznie musisz zobaczyć jeszcze kilka sprytnych miejsc:
- zacznij tutaj czytając moje najbardziej popularne wpisy
- zaobserwuj mój instagram, gdzie zobaczysz moje mieszkanie, gotowanie i jak ogarniam skrzaty
- polub fanpage, bo to tam zawsze daję znać o nowych wpisach
- zapisz się na newsletter i odbierz darmowy, sprytny prezent
- zostań spryciulą i dołącz do grupy Sprytne Panie Domu
- a na koniec skocz na Sprytne Zakupy