Coś na poprawę humoru – zakupy?

Tak wiem, zakupy na poprawę humoru nie brzmią jak coś rozsądnego. Coś co poradziłaby Wam Sprytna Pani Domu… Ale. Są takie zakupy, które poprawiają nam humor, nie rujnują portfela i można je sobie spokojnie zafundować. Wystarczy tylko trzymać się kilku zasad, które sprawią, że nie pofruniemy zbyt daleko i zbyt frywolnie.

Nie skłamię jeśli powiem, że uwielbiam robić zakupy. Mimo, że lubię oszczędzać i planować wydatki po prostu lubię kupować nowe rzeczy i mam z nich wielką radość.

Lubię też ładne przedmioty, lubię je kupować i dostawać. Nie lubię natomiast gdy w domu pałęta się bardzo wiele niepotrzebnych rzeczy, a jeszcze bardziej nie lubi tego tata skrzata. Ponieważ ja przez lata nagromadziłam takich rzeczy całe mnóstwo od jakiś 2-3 lat systematycznie odgruzowywałam nasze mieszkanie. I to porządkowanie nauczyło mnie, że coś na poprawę humoru to mogą być zakupy. Co więcej mogą być nawet spontanicznie. Byle by tylko wcześniej mieć kilka spraw dobrze przemyślanych.

Wishlista – najlepszy sposób na spontaniczne zakupy

Jeśli jeszcze nie wiesz to spieszę Ci z wyjaśnieniem. Wishlista to taka lista, na której zapisujesz sobie to co chciałabyś mieć, kupić, ewentualnie doświadczyć.

Możesz robić sobie wishlisty ubraniowe, kosmetyczne, hobbystyczne, filmowe, czy choćby restauracyjne. Ja mam w jednym z notatników kilka takich list, gdzie sobie takie rzeczy zapisuję.

Mój podział to dokładnie:

  1. Ubrania

  2. Kosmetyki

  3. Dom

  4. Książki

  5. Fotografia (czyli hobby, którego zaczynam się uczyć)

Dawniej miałam jeszcze listę filmową i serialową, ale teraz przy tak małej ilości czasu postanowiłam myśleć realnie i nie karmić się mrzonkami o wieczorach na kanapie z michą popcornu. Jak się jakiś trafi to zazwyczaj sięgam po szybkie sposoby na to jak wybrać film na wieczór i po prostu cieszę się chwilą.

Coś na poprawę humoru? I wiem na co mogę sobie pozwolić

Gdy mam gorszy dzień i chciałabym sprawić sobie jakąś przyjemność, sięgam do mojego zeszytu i sprawdzam co jest tam w jakiejś niedużej cenie. To co jest większe zostawiam na specjalne okazje – takie jak urodziny.

Najczęściej kończy się na zamówieniu nowych książek. Co prawda nie mam teraz zbyt wiele czasu na czytanie, ale zawsze przynajmniej 15 minut przed snem relaksuję się i wyciszam po całym dniu. To miły rytuał, a ja gdy choć trochę poczytam, czuję się lepiej i czerpię z tego dużą satysfakcję. To czytanie na dobranoc to jeden z moich niezawodnych sposobów na to jak czytać więcej książek.

Książkowe zamówienia robię zawsze przez internet najczęściej w moich ulubionych sprawdzonych miejscach. Co prawda nie jest to przyjemność, którą dostaję od razu, ale już sama świadomość, że przyjdzie do mnie paczka pełna książek poprawia mi nastrój.

Wyjdź na zakupy i nie popłyń

Gdy humor jest gorszy łatwo poszaleć i wydać za dużo. Nie mamy wtedy jasnej oceny sytuacji i wydaje nam się, że to naprawdę sprawi nam przyjemność. Czasem ten wydatek jest do zaakceptowania, ale gorzej gdy następnego dnia bardzo żałujemy, a [o zgrozo!] nie możemy naszego grzeszku zwrócić.

Na takie okazje ja stosuję bardzo prostą zasadę. Biorę ze sobą taką ilość gotówki, którą mogę przeznaczyć na jednorazowe szaleństwo i ani grosza więcej. Oczywiście sprawdzam też wishlisty (kopię w formie screenów mam w telefonie) i patrzę czy to coś na poprawę humoru przy okazji po prostu mi się nie przyda. To mogą być tenisówki, szalik czy czapka, których mi po prostu brakuje.

Dzięki tym sposobom nawet gdy zdarzy mi się wyjść na zakupy albo poszaleć w internecie te szaleństwa mają jakiś rozsądny limit. Czyli jest z głową i sprytnie 🙂

A Ty poprawiasz sobie czasem humor zakupami? Może często? Daj znać co myślisz o zakupach na poprawę humoru i powiedz jak Ty polepszasz sobie nastrój w gorszych dniach.

A tutaj znajdziesz inne moje wpisy, które mogą cię zainteresować:

Słyszałaś już o grupie Sprytnych Pań Domu? Nie? Chcesz być super zorganizowana, odpoczywać i realizować swoje pasje? Koniecznie się do niej zapisz klikając w tę grafikę. O tu, tu. Pod spodem 🙂

sprytne panie domu

 

Zobacz także

20 komentarzy do wpisu „Coś na poprawę humoru – zakupy?”

  1. Ja też lubię zakupy. Swego czasu było to dla mnie zgubne, zwłaszcza gdy wracałam z pracy przez Złote Tarsy. Próbowałam swego czasu oduczyć się tego “lubienia”. Jakoś naczytałam się o minimaliźmie i miałam wyrzuty sumienia, że wogóle coś sobie kupuję. Później jednak doszłam do wniosku, że nie powinnam popadać ze skrajności w skrajność. No i teraz robię sobie właśnie wishlisty. Kupuję rzadziej, lepiej i mam wrażenie, że to co mi potrzebne;-)

    • Wspaniale :))) To jest bardzo ważne, żeby nie mieć ciągle o wszystko wyrzutów sumienia. Ja też po lekturach związanych z minimalizmem miałam takie odczucia. I prawdę mówiąc bardzo źle to na mnie wypływało. Masz rację, że żadna skrajność nie jest dobra :)) A z ciekawości, jakiego rodzaju rzeczy zapisujesz na wishlistach?

      • Skrajności nie są dobre. Wyznaję zasadę, że na świecie mało co jest czarno-białe. A już mediując między ludźmi, dobitnie przekonałam się, że jest dużo szarości.
        Basiu otóż robię wishlisty z zakupami ubraniowymi na dany sezon i z książkami. To znacznie polepszyło zawartość mojego portfela, gdyż udaje mi się trzymać planu. Gdyby nie te listy, to z ubrankami dziecięcymi wogóle bym popłynęła, ponieważ uwielbiam w nich buszować. Na całe szczęście jeszcze jako tako umiem sobie przemówić argumentem, że “nie kupuj dziewczyno za dużo bo Ci dziecko i tak za dwa miesiące wyroście i nie zdąży wszystkiego po razie nawet założyć”…

        • Oj tak dziecięce ubranka to też moja słabość :)) Fajnie, że udaje Ci się trzymać planu. Ja cały czas nad tym pracuję, ale są ogromne postępy i coraz rzadziej zdarzają mi się jakieś tzw. wypadki przy pracy 😉

  2. No to ja mam tak samo 🙂 Jeszcze lubię rzeczy do domu: świece, akcesoria do kuchni – np. ostatnio wyhaczyłam w tigerze łyżki drewniane do sałatki za 12 zł – i to była rozsądna przyjemność, bo kiedyś widziałam prawie identyczne w kolekcji Nigelli Lawson, które kosztowały chyba 200 zł :)))

  3. Ja niestety jestem minimalistką skrajną – czyli kupuję bardzo mało, ale jak już kupuję to nie patrzę wcale na koszty 🙂 Jak pierścionek to złoty z kamieniem szlachetnym, jak torebka to skórzana 😡

        • A myślałam, że po prostu zawsze wolałaś kupić coś naprawdę dobrego albo wcale. Są takie osoby, które mimo, że nie mają dużo kasy kupują rzeczy drogie, bo mówią “nie stać mnie na kiepską jakość”. I coś w tym jest moim zdaniem. A minimalizm jest bardzo zacną ideą, ale dla mnie jednak pozostaje ideą 🙂 Dużo w życiu wprowadziłam zasad slow life i to bardzo poprawia samopoczucie i produktywność.

  4. Przymierzam się do półrocznego postu zakupowego, więc na razie robię listę rzeczy, które muszę kupić, aby nie zamarznąć zimą, ale myślę, że Twoje rady mogą być pomocne 🙂

    • Bardzo się cieszę :)) Ja teraz właśnie od tego roku przeszłam na system zakupów rzadkich, ale konkretnych. W wrześniu poszłam z przygotowaną listą ubraniową i kupiłam wszystko co jest mi potrzebne na ten jesienno-zimowy sezon. Teraz czuję, że wszystko mam i z wielką przyjemnością się ubieram, bo przysłowiowo “mam co na siebie włożyć”. Trzymam kciuki za Twoje zakupy. A będziesz pisać o tym co chcesz kupić konkretnie?

      • Dzięki! Myślę że popełnię jakiś post tuż po zakupach, jak już skompletuję całość, ostatnio też zaczęłam spisywać wszystkie rzeczy w swojej szafie, aby mieć lepszy ogląd. Tak naprawdę to muszę w sumie dokupić jakiś porządny kardigan ( jak masz jakieś namiary to koniecznie napisz) może jakieś uniwersalne ponczo i sporo bielizny, bo tą już mam bardzo wybrakowaną…ale tak, napiszę coś pewnie jak już w miarę skompletuję wszystko przed tym zakupowym postem 🙂

        • Wiesz ja o dziwo kupiłam szary kardigan z niezłym składem w H&M. Wydaje mi się, że jeszcze są. Jak chodzi o sieciówki to jeszcze w reserved w tym sezonie mieli fajne. A tak to ja bym szukała może w showroomie czegoś albo na zalando. A co do bielizny ja kupiłam dwa super komplety, które dobrała mi Pani i jestem zachwycona. Świetnie się w nich czuje i już dawno nie miałam takiego komfortu. A kupiłam wszystko w Trumph.

          • Dzięki za wskazówki, a spisywanie faktycznie trochę zajmuję, ale w sumie wyszło mi wszystkiego włącznie z rajstopami, podkoszulkami itd ok 50 sztuk ubrań, więc nie było tak długo 🙂

          • Nie mam sprawy :)) O tak można powiedzieć, że masz bardzo porządnie zorganizowaną szafę. Ja swoich nie liczyłam, ale chyba z ciekawości kiedyś to zrobię, dzięki za pomysł 🙂

Dodaj komentarz