Wszystkie filmy o jedzeniu, które zamieściłam w tym zestawieniu są stosunkowo nowe. To dlatego, że uwielbiam patrzeć na takie żarcie w dobrej jakości. To oczywiście nie oznacza, że nie ma starszych filmów po których jestem głodna, ale ta szóstka zdecydowanie najbardziej pobudza mój apetyt. Nie każdy z nich uważam za arcydzieło jednak potrafię oglądać je po kilka razy i wciąż robię się głodna. Mam nadzieję, że dzięki nim ugotujecie lub chociaż spróbujecie czegoś nowego.
Oto moje ulubione filmy o jedzeniu:
Ugotowany (Burnt)
Bardzo pretensjonalny i stereotypowy główny bohater. Cała historia to cliche pełną gębą, a jednak jakoś nawet fajnie się to ogląda. Może dlatego, że ja lubię Bradleya Coopera i tak wyglądające jedzenie. Uwielbiam gotować praktycznie od zawsze, na taką kuchnię nie mam aspiracji, bo te warunki trudno jest stworzyć w domu. Za to chętnie patrzę na eleganckie jedzenie. Film o desperacji w dążeniu do perfekcji – ma nam przekazać, że nie warto i tak robi – ważniejsze jednak są widoki.
Julie i Julia (Julie&Julia)
To chyba mój ukochany film na tej liście. On jest po prostu cały o jedzeniu i gotowaniu. O miłości i nienawiści do garów. Najwspanialsza Julia i do tego grana przez jeszcze lepszą Meryl – chyba tylko bagietka z masłem jest lepsza od tego połączenia! Kto nie widział musi zobaczyć koniecznie. Do tego to dwie prawdziwe historie w dwóch najbardziej filmowych miastach: Paryżu i Nowym Jorku. Mieszanka pyszności i znakomitości – aktorskich i sensualnych.
Szef (Chef)
Prosta opowieść o bardzo dzisiejszych problemach. Rozwód, ciężko w pracy i nagła wolta. Zmiana wszystkiego i życie na własny rachunek. Do tego fajni aktorzy, pyszne i proste jedzenie. Ten film rozgrzewa żołądek i serce. Do pysznego jedzenia dodatkiem jest wzruszająca i pełna ciepła historia rodziny, która po pewnych perturbacjach dochodzi do siebie. Dzięki gotowaniu i jedzeniu oczywiście.
Podróż na sto stóp (The Hundred-Foot Journey)
To dla mnie film o pasji do karmienia ludzi. Na dwa sposoby, dwa zupełnie inne sposoby, ale obydwa równie doskonałe. A oczywiście stają się najlepsze gdy je połączymy. To film który jest po prostu kolorowy – wielokulturowy, wielopokoleniowy i wielosmakowy. Jest takie okropnie oklepane określenie: to prawdziwa uczta dla zmysłów – ale tym właśnie jest „Podróż na sto stóp”. Nie tylko dla miłośników jedzenia, bo to po prostu bardzo dobre kino. Wciąga, wzrusza i bawi!
Życie od kuchni (No Reservations)
Ten film mimo, że nie jest moim ulubionym, widziałam chyba ze sto razy. Nigdy nie włączyłam go sama, ale jak już znajdzie się w telewizji (a jest dosyć często) nie potrafię przełączyć. Jest smacznie, romantycznie i do tego jest tam bardzo kochana ujmująca dziewczynka, która dzięki pysznemu jedzeniu wraca do siebie po najgorszym co może spotkać dziecko. To taki klasyk na miły wieczór na kanapie w towarzystwie czegoś pysznego.
To skomplikowane (It’s Complicated)
Pozornie nie zaliczyłabym go do grupy filmy o jedzeniu. Znów moja ukochana Meryl gotuje, lecz tu nie jest to głównym wątkiem. Nic to nie przeszkadza, bo kiedy na ekranie pojawia się jedzenie nie jestem w stanie nie podejść do lodówki. Fajna, ciepła i rodzinna przygoda z pysznościami w tle.
Takie są moje ulubione filmy o jedzeniu. A Wy co dodalibyście do tej listy?
Zdjęcie tytułowe z pexels.com
Ja bym dodała koniecznie “Jiro śni o sushi” i “Kwiat wiśni i czerwona fasola” na obu beczałam jak bóbr, co może wydać się dziwne, ale już tak mam. Troszkę z innej beczki dodałabym jeszcze “Czekoladę”, a “Podróż na sto stóp” wręcz ubóstwiam 🙂
Tych pierwszych dwóch w ogóle nie znam! To jakiś skandal 😉 Muszę koniecznie nadrobić, dziękuję! A czekoladę znam, ale ja jakoś tak nie wiem, nie lubię się bardzo z tym filmem… :/
Bardzo lubię większość z tych filmów 🙂 Jeszcze muszę zobaczyć Ugotowanego i Szefa.
Obydwa zobaczyć warto, ale Szef duuużo lepszy 🙂
Niestety, żadnego z tych filmów nie oglądałam…muszę nadrobić zaległości.
Cieszę się, że udało mi się Cię skusić 🙂
Jedyny film (bajka) jaki widziałam związany z tematyką gastronomiczną to Ratatuj, sama uciekam od gotowania mimo, że widząc perfekcyjne potrawy na dużym ekranie, brzuch zaczyna automatycznie domagać się tego jedzenia 🙂
// http://www.ultradzwieki.com
To prawda to takich filmów nie wolno siadać z pustą lodówką 😉 a Ratatuj nie widziałam właśnie a słyszałam, że fajny.
Przyznam – mam słabość do filmów o jedzeniu:) Nie wiem czemu, bo nie przepadam za gotowaniem (za to za jedzeniem – owszem:) Mój ulubiony z zestawienia – to Podróz na sto stóp. A dzięki Twojemu zestawieniu widzę, że przegapiłam Burnt.
No to życzę miłego seansu :)) A Podróż na sto stóp można oglądać wieeeele razy!