4 sprytne sposoby na to jak poprawić swoją samoocenę

Wiele lat nie robiłam tego co chciałam, bo bałam się opinii innych i nie ma co oszukiwać histerycznie reagowałam na krytykę. Kiedy ktoś zrobił mi jakąś niemiłą uwagę, nie koniecznie nawet konstruktywną, chciałam od razu rezygnować. Dlatego aż do teraz nigdy przy niczym nie wytrwałam.

Dziś kiedy jestem tuż przed wydaniem swojego pierwszego prawdziwego produktu wiem i czuję, że jestem inną osobą. Nie boję się opinii innych, bo wierzę w to co robię i wiem, że to co stworzyłam jest dobre. Wiem też, że ma dużą wartość i może naprawdę pomóc wielu młodym mamom i każdemu kto chce nauczyć się gotować sprawnie i zdrowo.

 

 

NOWY E-BOOK

Chcesz gotować szybciej, smaczniej i nie zastanawiać się więcej co dziś na obiad?

Zapisz się teraz na listę zainteresowanych moim nowym e-bookiem o sprytnym gotowaniu:

[FM_form id=”6″]

Jako pierwsza dowiesz się o dacie jego premiery.

Dlaczego nie zrezygnowałam???

Chcę podzielić się z Wami moimi sposobami na to jak stać się bardziej pewną siebie i nie bać się działać. Wiem, że to najlepsza droga do tego, by stać się po prostu szczęśliwą.
Te z Was, które czytają mojego bloga wiedzą, że powstał z przyczyn terapeutycznych. Po stracie pierwszego synka szukałam sposobu na zajęcie głowy i przetrwanie bardzo trudnej i stresującej ciąży z naszym skrzatem. Wtedy obiecałam sobie, że blog nie może zniknąć, bo on jest tym moim skrzatem, którego z nami nie ma.

Dzięki temu nie zrezygnowałam i jestem tu do dziś. Dzięki temu również w końcu zrozumiałam, że nie każdy musi mnie lubić i to nie jest najważniejsze. Zaczęłam pisać i mówić tak jak mówię do swoich przyjaciółek. A skoro jest ich kilka i lubią mnie za to jaka jestem to z morza polskich kobiet może pojawić się tutaj całkiem pokaźna liczba dziewczyn, które także mnie polubią. Tak sama siebie przekonałam o tym, że nie warto się bać.

Co powie mama???

Strach przed opinią rodziny i znajomych pokonałam za to innym przekonaniem. Dotarło do mnie, że osoby, które są nam bliskie, zazwyczaj krytykują to co robimy, dopóki nie odniesiemy realnego sukcesu. Boją się o naszą przyszłość, więc nie chcą byśmy ryzykowały. Mają naturalną tendencję do narzucania nam swojego modelu życia. Czasem być może tak po ludzku zazdroszczą, że nam się chce, że mamy pomysł, a oni tkwią w bezpiecznym, ale mało ekscytującym scenariuszu.

Nie pozostaje więc nic innego jak odnieść sukces i wtedy liczyć na ewentualne, przychylne spojrzenia. Jeśli i to nie pomoże to najważniejsze, że my mamy satysfakcję z tego co osiągnęłyśmy.

A teraz poznajcie 4 moje sprytne sposoby na to jak poprawić swoją samoocenę

  1. Lista plusów i minusów – korzystaj z zalet, a wady tuszuj!

Zamiast porównywać się z innymi zrób sobie porządny rachunek sumienia. Jakie rzeczy zrobiłaś dobrze, a jakie źle. Co Ci wyszło dzięki tobie, a co było tylko szczęściem. A może czegoś nie udało Ci się zrobić, bo warunki naprawdę były nie sprzyjające. Gwarantuje, że jeśli uczciwie do siebie podejdziesz to ta lista pozwoli Ci zrozumieć jak powinnaś działać, aby w przyszłości mieć lepsze efekty.

Oceniając innych nie mamy pełnej wiedzy o ich życiu i wyciągamy nic nie znaczące wnioski. Być może ktoś kogo tak podziwiamy ma zupełnie inną sytuację rodzinną, finansową i codzienne warunki do pracy. A nam się wydaje, że to wzór do naśladowania w przełożeniu 1 do 1.

  1. Budowanie nawyków – bądź cierpliwa!

Jeśli chciałabyś być taką kobietą, która wstaje rano przed wszystkimi i wskakuje na matę ćwiczyć jogę… to nią bądź!
Mówiąc, że czegoś nie potrafimy nigdy nie próbując, nie mamy racji i do tego same sobie obcinamy skrzydła. A może właśnie jesteśmy TAKIE, tylko jeszcze się tego nie nauczyłyśmy. Myślę, że z ogromnym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że większość osób o takich godnych podziwu nawykach musiała się ich nauczyć. Nikt się nie rodzi z doskonałą rutyną i turbo efektywnością. Każdy kto chce taki być musi się tego nauczyć. Co więcej zapewne wcale nie ma zbyt wielu takich osób, a ci którzy najbardziej o tym trąbią najczęściej też nie są idealni.

Nie bądź więc wobec siebie zbyt wymagająca, bo wtedy ciągle odnosisz porażki. To bardzo zniechęca do działania.

samoocena

Polecam Ci taką listę do budowania nawyków. Nie wybieraj naraz zbyt wiele. Dzięki niej znika chęć bezsensownego „zaczynania od poniedziałku”. Masz cały miesiąc i dopiero pod koniec widzisz czy ci się udaje, czy trzeba się mocniej spiąć.

  1. Efektywność – zacznij działać, bo czas się znajdzie!

Stawiaj sobie nisko poprzeczkę, a potem powoli zwiększaj wyzwania. Niestety, ale większość z nas to klasyczne mentalne klopsy i jak nam się coś nie uda to chcemy siąść pod kocykiem z serialem i chipsami (albo lodami, albo lodami i chipsami i czekoladą).

Dlatego jeśli np. tak jak ja chcesz zacząć regularnie ćwiczyć to zacznij od „raz w tygodniu”. Ja tak zaczęłam w lutym, a dziś robię wyzwanie, w którym ćwiczę codziennie po 11 minut. To bardzo intensywne aeroby na podkręcenie metabolizmu. Bez tych miesięcy wcześniejszej pracy porzuciłabym to po 2 dniach. W całym ciele czuje zakwasy, ale teraz już przyzwyczaiłam się do wysiłku i zaczęłam po prostu tego potrzebować. Poza wyzwaniem ćwiczę 2-3 razy w tygodniu po 30-40 minut.

Kiedy zwiększysz efektywność i zaczniesz robić coraz więcej w tym samym czasie to sama poczujesz, że jesteś fajniejsza. Może to brzmi głupio, ale ja uważam, że lepiej jest polubić się za to, że coś nam się udaje i za to, że stajemy się fajniejsze. To zdecydowanie łatwiejsze niż starać się polubić kogoś, kto w naszych oczach nie jest fajny.

  1.   “Samonagradzanie” – sama siebie musisz docenić!

Nikt Cię tak nie doceni jak ty sama. Ważne jest jednak, żeby to nagradzanie było po fakcie, a nie przed. Nie kupuj (robiłam tak wielokrotnie) za małych ubrań, bo do nich schudniesz. To jest tylko i wyłącznie demotywujące i frustrujące, bo niestety zazwyczaj to się nie udaje. Wtedy ten za mały ciuch patrzy się na ciebie złowieszczo i mówi: „znowu to samo, miałaś schudnąć i dupa”.

Tak samo jest w innych dziedzinach życia. Jeśli masz coś do zrobienia to zrób to najpierw, a potem włącz serial. Jak chcesz zacząć nowe hobby to zacznij i jeśli przez 30 dni się nie poddasz kup sobie jakiś przydatny gadżet.

Przerabiałam to przez wiele lat, a wyleczył mnie z tego Sprytny. On  dopiero kiedy czemuś naprawdę zacznie się poświęcać, „nagradza się” i kupuje np. kurs online, nowy strój sportowy, albo książkę. Takie nagrody są wtedy motywujące. Możesz nawet zrobić sobie listę tych nagród i ustalić, że przy każdym odhaczonym kolejnym celu będziesz sobie robiła takie prezenty.

Nie ma się czego wstydzić. My dorośli jesteśmy tacy sami jak dzieci i nawet jeśli brzmi to głupio i infantylnie to działa i już!

Jeśli dopiero się poznajemy to koniecznie:

  • zaobserwuj mój INSTAGRAM, gdzie jestem zdecydowanie najczęściej

  • ZACZNIJ TUTAJ czytając moje najbardziej popularne wpisy

Zobacz także

Dodaj komentarz