Nie wiem jak Wy, ale ja co roku kupuję kalendarz papierowy z wielkim postanowieniem, że będę go regularnie prowadzić i dzięki temu wszystko będzie zapisane w jednym miejscu. Nigdy jeszcze tak się nie stało, aż do tego roku. Ten 2016 jest cały zarejestrowany w moich idealnym kalendarzu, który towarzyszył mi zawsze i wszędzie.
Dzięki odnalezieniu tego, który w końcu się sprawdził wiem już co było nie tak z poprzednimi. Postanowiłam więc stworzyć dla Was listę rzeczy na które warto zwrócić uwagę podczas zakupów. Wszystko wydaje się logiczne, a wręcz oczywiste, lecz kiedy przychodzi co do czego i tak wybieramy po prostu ten najładniejszy.
Aparycja
Oczywiście wygląd jest ważny i nie ma co się oszukiwać. Kalendarz ma się nam podobać. Ja lubię takie delikatne, pastelowe, ze złotymi wstawkami. W teorii nie jest trudny do znalezienia jednak schody zaczynają się gdy zaglądniemy do wnętrza.
Figura
Ważne jest by kalendarz odpowiadał nam także formatem. Jeśli używamy go wyłącznie przy biurku można pozwolić sobie na większy i cięższy model. Ten do torebki powinien być mały i lekki. I nie dajmy się ponieść fantazji, bo to my będziemy nosić nie lada ciężar… Z ciężkiego kalendarza przestaje się w końcu korzystać, a co jak co po to jest, żeby nam codziennie służyć a nie się kurzyć.
Gibkość
Zauważyłam, że bardzo ważną cechą dobrego kalendarza jest to w jaki sposób się go otwiera. Jeśli jest twardy i sztywny to trudno przewraca się strony i ciężko się w nim pisze.
Mój ulubiony rodzaj to taki który wygląda jak skoroszyt – umocowany jest na kółkach. Te jednak często zahaczają o coś w torebce. Mój idealny kalendarz jest na kółkach, ale schowanych w twardej oprawie. Do tego sprawdźcie jak się zamyka. Czy jak zwykła książka, czy ma magnez, gumkę a może na zakładkę? To wszystko naprawdę wpływa na jego użyteczność i naszą wygodę.
Charakter
Dobrze sprawdźcie wnętrze kalendarza. Zwróćcie uwagę na:
– podział na dni/tygodnie – mój ulubiony ma miejsce na każdy dzień, ale po rozłożeniu na obu stronach widzę cały tydzień
– strony na cały rok – najlepiej gdy oprócz dni w kalendarzu jest też miejsce na zaplanowanie całego roku czyli wpisanie najważniejszych/największych wydarzeń
– miejsce na notatki – absolutnie niezbędne w przeciwnym razie bazgroły wychodzą wszędzie, a w pomazanym kalendarzu trudno jest się zorientować
– kieszonka na karteczki/wizytówki – mój ulubieniec niestety nie ma tej cechy, za to jest zamykany na gumkę i łatwo coś do niego włożyć by nie zginęło w czeluściach toreb, torebek i torebeczek
Jeśli tak jak ja lubicie zapisywać wszystko na papierze (a nie w telefonie jak robią to nowocześni ludzie) mam nadzieję, że moje rady okażą się dla Was pomocne.
Jakie kalendarze lubicie najbardziej? A może wolicie bardziej szczegółowe plannery? Powiedzcie z czego najchętniej korzystacie.
Wypróbowałam wiele kalendarzy, aż w końcu postanowiłam, że rok 2017 przywitam z Bullet Journalem. Ta metoda planowania sprawiła, że nie muszę aż tak bardzo zastanawiać się nad wyborem kalendarza. Aczkolwiek część punktów z tego wpisu sprawdzi się również przy dokonywaniu wyboru odpowiedniego zeszytu do bujo.
Doszłam do dokładnie tych samych wniosków i chyba właśnie pisanie tego tekstu miało na mnie największy wpływ. Też zaczynam z bujo i masz rację część z tych rzeczy na które warto zwrócić uwagę dotyczy też wyboru zeszytu.
Długo szukałam tego najlepszego dla siebie, aż w końcu zaczęłam robić go sobie sama. Kupuję notes i pod koniec każdego miesiąca rozrysowuję sobie kolejny. Dzięki temu mam dokładnie taki kalendarz, jaki chcę. 🙂 Zrobił się z niego właściwie bullet journal, więc ćwiczę kreatywność przy okazji 🙂
Powiem szczerze, że też się ku temu coraz bardziej skłaniam. Jakoś nie mogę znaleźć tak fajnego jak ten z zeszłego roku – trochę zmieniły mi się preferencje, więcej jestem w domu i potrzebuję ciut więcej miejsca do pisania. Rozważam też plannery, ale niestety te które mi się podobają są dość drogie. Mam jeszcze chwilkę czasu, a jeśli się nie uda to wchodzę w bullet journal :))
Pracuję w domu, więc również potrzebuję sporo miejsca, co prawda dopiero jakieś 3 miesiące temu znalazłam ten idealny sposób planowania, który mi się sprawdza (choć stale ulepszam), ale lubię tę świadomość, że mogę to zmieniać właściwie co tydzień i sprawdzać, co jest najlepsze, bez kupowania 3 kalendarza (na początku tego roku miałam 3 – każdy do czegoś innego ;)). Polecam ten sposób, choć szczerze mówiąc również gdyby mój wymarzony planner był trochę tańszy, pewnie bym się przerzuciła 🙂
Wygląda na to, że pójdę Twoją drogą. Kupiłam sobie wczoraj malutki śliczny kalendarzyk do torebki. Ponieważ w tym roku też jestem w domu i potrzebuję więcej miejsca do zapisywania zdecydowałam, że jednak przechodzę na bullet journal. Właśnie szukam w necie odpowiedniego zeszytu i zaczynam czym prędzej. Strasznie się na to cieszę, bo mam nadzieję, że to okaże się idealne, a wcale nie drogie rozwiązanie. Może jak już się rozkręcę przygotuję jakiś post o planowaniu w ten sposób. Na razie uczę się z relacji Kasi z Worqshop i z youtube’a.
Powodzenia 🙂
Myślę, że się wkręcisz i miło spędzisz czas przy planowaniu! 🙂
Dzięki 😉 też tak coś czuję 🙂
Justyna, mam dokładnie to samo. Próbowałam z wieloma kalendarzami, plannerami, segregatorami etc, ale koniec końców najlepiej sprawdza się ten rozrysowany przeze mnie w prostym, czarnym kołozeszycie z empiku.
Ja właśnie zaczęłam rysowanie i jest super 🙂 Już po pierwszych tabelkach widzę, że to był strzał w 10! 😀
Właśnie rozrysowałam sobie kolejny tydzień i przeczytałam Wasze komentarze 🙂 Jest super, na pewno, bo przy okazji tworzenia tego wszystkiego można znaleźć te 10 minut dla siebie, a to przecież zawsze jakaś forma relaksu 🙂
Mam dokładnie takie samo odczucie. To taka chwila dla mnie kiedy porządkuję myśli i relaksuję się rysując 🙂 Zaraz zasiadam do swojego zeszytu!
Ja przez wiele lat prowadziłam kalendarz, zrobiłam sobie przerwę podczas pracy na etacie, kiedy nie chciało mi się prowadzić dwóch. Ale w tym nadchodzącym roku zamierzam wrócić do kalendarzowania, mam już kupiony taki trochę mniejszy od zeszytu, w różowe słonie. Na co zwracam uwagę? Wygląd, wielkość (do torebki), papier i konieczny jest dla mnie sznureczek-zakładka. 🙂 Jeśli chodzi o układ w środku nie jestem bardzo wymagająca, nie mam swojego ulubionego. Jeśli jest estetyczny, to się przyzwyczajam.
Racja – papier, musi się na nim dobrze pisać. Sznureczek ja też uwielbiam. Różowe słonie 🙂 musi być śliczny 🙂 super, że wracasz do tego zwyczaju!