Czytanie to jedna z moich największych przyjemności, na którą często brakuje mi czasu. Słyszę też głosy znajomych mówiące, że chętnie by coś przeczytali, albo nawet mają stosik książek, których nie rozpoczęli. To jak czytać więcej książek gdy ciągle brakuje nam czasu?
Przede wszystkim musisz wiedzieć, że tak naprawdę masz go całkiem sporo. Tylko niestety jest wiele innych rzeczy, za które jakoś łatwiej nam się zabrać mimo że dostarczają nam tyle samo lub nawet mniej przyjemności. Ja sama łapię się na bezmyślnym gapieniu się w telewizor zamiast złapać za książkę i zrobić to co naprawdę lubię.
Paradoksalnie najwięcej czasu na czytanie udawało mi się wygospodarować gdy skrzat był maleńki i godziny spędzał przy karmieniu. Kładłam się wtedy na boku, on z zachwytem zajmował się robotą, a ja czytałam. Czytałam, czytałam i czytałam. Teraz kiedy muszę uważać, by nie zrobił krzywdy sobie, mnie i większości domowych przedmiotów. tego czasu naturalnie mam mniej. I tu pojawiło się pytanie: jak czytać więcej książek gdy mam naprawdę mało czasu? Musiałam wypracować w sobie swego rodzaju dyscyplinę, by tego hobby nie porzucić. To dziwnie brzmi, że człowiek zmusza się do przyjemności. Ale moim zdaniem czytanie to nie jest taka sobie prosta przyjemność. Jak jest się zmęczonym, śpiącym czy zestresowanym ciężko jest się skupić i czerpać radość z lektury. Jednak jeśli naprawdę lubisz czytać – a nie każdy musi to lubić – te sposoby na pewno ułatwią Ci znalezienie na to czasu.
Jak czytać więcej książek – moje sprawdzone sposoby
-
Odkładaj książki, których nie możesz skończyć
Od roku lub dwóch nauczyłam się w końcu nie męczyć siebie i książek jeśli nie jest nam po drodze. Czytając coś co nie jest wystarczająco interesujące spowalniam proces czytania. Nie zaczynam kolejnych i po prostu marnuję czas, który mogłabym wykorzystać na coś co mnie tak wciągnie, że zrobię wszystko, by znaleźć chwilę na czytanie.
-
Czytaj 2-3 książki naraz
Jedni mówią, by tak nie robić inni radzą czytać kilka książek jednocześnie. Przesłuchałam na ten temat kilku podcastów i przeczytałam wiele internetowych i analogowych „poradników” o czytaniu. Myślę, że to kwestia bardzo indywidualna. Ja polecam Ci spróbować czytać kilka książek naraz, bo dzięki temu w tym samym czasie, po trochę czytasz kilka różnych treści. Nie przekraczaj jednak 3 książek, bo trudno będzie Ci ogarnąć o co w nich chodzi. Ja lubię czytać naraz książki, które są od siebie bardzo różne np.: powieść, poradnik i wywiad rzeka. Jednej zasady nigdy nie łamię: nie czytam więcej niż jedej powieści w tym samym czasie. Lubię wejść do świata bohaterów, a gdy mogę sobie pozwolić tylko na krótkie dystanse ciężko byłoby zapamiętać kilka różnych fabuł.
-
Zabieraj książkę zawsze ze sobą
To nie szkodzi, że czasem nie uda Ci się znaleźć chwili na lekturę. Jeśli jednak taka się nadarzy, a Ty nie będziesz miała książki przy sobie zmarnujesz świetną okazję. Ostatnio sama byłam ofiarą takiej sytuacji. Na wyjazd z maluchem nie wzięłam książki, bo uznałam, że za ciężko, nie znajdę ani chwili i będę mieć wyrzuty sumienia, że nie poczytałam. A tak się stało, że tych chwil okazało się być kilka. Kupiłam wtedy gazetę i krzywdy nie było, ale jednak. Można było poczytać… bo prawie zawsze się da!
-
Planuj czas na czytanie
I to jest chyba najważniejsze co możesz zrobić gdy szukasz sposobu na to jak czytać więcej książek. Jeśli nie potrafisz się do tego zmotywować, a bardzo byś chciała zaplanuj sobie czas wyłącznie na czytanie. To może być tylko 15 minut. Zrób coś do picia, usiądź wygodnie i ustaw stoper. Czytasz 15 minut i jeśli masz kolejne zadania odkładasz książkę. Jeśli się wciągniesz, a problemem było tylko znalezienie tej chwili to czytaj dalej, tym lepiej!
-
Wybieraj książki, które naprawdę Cię interesują
Nie czytaj, bo wszyscy czytają. Czytaj, bo cię to interesuje. Jeśli w trakcie okaże się, że nie masz z książką chemii trudno. Wtedy polecam punkt pierwszy. Gdy będziesz wybierać tylko te książki, które naprawdę lubisz czytać znalezienie na nie czasu okaże się dużo łatwiejsze.
-
Czytaj „lekkie” książki
Nie mówię, że zawsze i wyłącznie, ale od czasu do czasu dobrze jest przelecieć przez jakieś czytadełko. Jakiś czas temu wpadłam na film na YouTube z listą książek dzięki którym nabierzesz rozpędu na czytanie. I zdałam sobie sprawę, że faktycznie jest coś takiego. Czasem jakąś książkę, przeczytam w jeden lub dwa wieczory i od razu mam ochotę na następną. To dobry sposób na odświeżenie głowy i nabranie rozpędu.
-
Mniej mediów społecznościowych
Policz ile razy w ciągu dnia scrollujesz Facebooka, Instagrama czy cokolwiek z tej parafii. Ten czas choć w części mogłabyś przeznaczyć na czytanie. Skoro telefon masz zawsze ze sobą to wgraj na niego książkę. I już, takie to proste!
-
Wykorzystuj momenty w ciągu dnia
Są takie momenty w ciągu dnia kiedy aż prosi się o lekturkę… If you know what I mean. A tak serio czytaj rano, w drodze do pracy, na spacerze, przy jedzeniu jeśli jesteś sama, w przerwie w pracy i przed zaśnięciem. Pamiętaj, że ta przyjemność jest naprawdę pożyteczna dla Twojej głowy więc nie żałuj sobie i po prostu czytaj.
-
Pożyczaj, wymieniaj się i rób listy
Jeśli Twoją wymówką na nieczytanie jest brak kasy na najnowsze książki, które chciałabyś przeczytać to nawet mi o tym nie mów. Biblioteki mają teraz bardzo aktualne książki, możesz sprzedawać stare i kupować nowe, a co najważniejsze wymieniać się z przyjaciółmi i rodziną. Na pewno w Twoim otoczeniu znajdzie się ktoś kto chętnie się z Tobą wymieni i to będzie dla Was win-win. Ja sama mam taką dobrą czytelniczą duszę, z którą można powiedzieć nieformalnie dzielimy książkowe zakupy. Raz na jakieś dwa miesiące wymieniamy się wręcz stosem książek i czytamy, duuużo czytamy. Rób też listy tego co chcesz przeczytać, wtedy będziesz pamiętać co chciałabyś zdobyć i nie stracisz okazji gdy taka się nadarzy.
O tym jak kupować książki taniej i jak kupować w internecie pisałam w tych dwóch wpisach:
Gdzie kupować książki – czyli czytelniczy poradnik dla oszczędnych
Zakupy w internecie – 20 sprytnych zasad, dzięki którym zaoszczędzisz czas, pieniądze i nerwy
-
Wybieraj dobrą książkę na właściwą okazję
Jeśli akurat źle się czujesz nie kontynuuj powieści o samobójstwie. Wybieraj książki, które sprawią, że poczujesz się lepiej. Jeśli jesteś zmęczona to nie obejrzysz przecież mega ambitnego dokumentu tylko sięgniesz po jakąś komedię, najlepiej romantyczną. Tak jak z filmami, tak samo jest z książkami. Nie musisz się do niczego zmuszać.
To jak? Czytamy razem coraz więcej? Mam nadzieję, że te sposoby Ci się przydadzą. Jeśli masz jakieś inne pomysły lub chciałabyś pogadać o książkach to napisz do mnie w komentarzu po tym wpisem.
Słyszałaś już o grupie Sprytnych Pań Domu? Nie? Chcesz być super zorganizowana, odpoczywać i realizować swoje pasje? Koniecznie się do niej zapisz klikając w tę grafikę. O tu, tu. Pod spodem 🙂
Kiedyś uwielbiałam czytać, teraz już tylko lubię. Zgadzam się ze wszystkimi punktami, które napisałaś, ale u mnie przede wszystkim książka musi mnie ciekawić,mogę ją ze sobą nosić, planować czas na czytanie, a i tak nie zajrzę, jeśli nie będę miała na nią ochoty.
To prawda, że trudno się zmuszać do czytania, które nie sprawia nam przyjemności. Czasem jednak są książki, które mimo trudnej lektury coś dobrego czy mądrego wnoszą do naszego życia. A dlaczego kiedyś uwielbiałaś, a teraz tylko lubisz? Co się zmieniło?
Zrobiłam się bardziej wybredna. 😛 To nie znaczy, że mi się gust poprawił, bo kiepskie książki też lubię. 🙂 Ale kiedyś wszystko było dobre, a teraz, już mam większe wymagania. A czasami o tym zapominam, myślę, że książka, to przecież książka i się męczę nad jakąś lekturą, na którą nie mam ochoty. Innym razem, kiedy przeprowadzam staranniej selekcję i uda mi się trafić na coś (dla mnie) dobrego, nie mogę się oderwać jak za dawnych lat i jestem szczęśliwa. 🙂
Oj to piękne uczucie jak się człowiek nie może od książki oderwać <3 Uwielbiam taki stan :)) A ja mam podobnie, bo też lubię czasem "mało ambitnebanalne książki 😉 Tak samo jest z filmami i TV – nie każda rozrywka ma być doznaniem intelektualnym. Ma być rozrywką :)))
Dość niedawno doszłam do tego, że nie warto zmuszać się do czytania książki, która mnie nie interesuje. Zawsze miałam w głowie, że trzeba skończyć coś co się zaczęło. Teraz wiem, że to do niczego nie prowadzi. Przyznaję, że złapałam się też w pętle czytania tylko mądrych i trudnych książek (miałam w głowie, że jeśli kupuję książkę to musi być wartościowa), a przez to ciężko było mi po nie sięgać, gdy byłam zmęczona. W ten sposób nie czytałam nic. Romansideł nie znoszę, wiec ciężko mi dotrzeć do naprawdę ciekawych dla mnie czytadeł. Kiedyś uwielbiałam czytać te wielkie, grube książki, teraz takie omijam. Muszę się jakoś zmotywować i znów wrócić do książkowego uzależnienia.
Ja miałam dokładnie te same doświadczenia. Też nie czytam romansideł, ale np. uwielbiam Fannie Flagg i to są lekkie książki, albo jakieś nie bardzo brutalne kryminały i oczywiście poradniki o organizacji :))
Od niedawna jestem mamą 2 urwisów, a czytanie jest wręcz moim nawykiem. Czasem w ciągu dnia ciężko jest przeczytać chociażby jedną stronę… mój sposób? Po prostu wstaję godzinę wcześniej 😉 najmłodsze budzi się ok 5.00 na karmienie, a starsze ok 6.00 juz woła żebym po niego przyszła (czasem zdarza mu się pospać, ale to wyjątek :p) dlatego już od godz 5.00 jestem na nogach, robię mocniejszą kawę i siadam do lektury 🙂
Czasem w ciągu dnia potrafią pojawić się pewne rozpraszacze (a musze zadzwonić tu i tu, a tam widzę jakąś plamę, którą trzeba wytrzeć…), dlatego siadam z książką, kartką i dlugopisem w ręku i zapisuję to, co mam do zrobienia PO czytaniu 🙂 także polecam 😀
Cieszę się, że napisałaś, bo jesteś dowodem na to, że jak się chce czytać to czas się znajdzie :)) Brawo!! A sposób z listą super!!
Ja zaczęłam więcej czytać odkąd mam czytnik. Mieści się do każdej torebki i mam go zawsze przy sobie. Na czytniku łatwiej czytać też na stojąco w tramwaju. A do tej listy bym dodała jeszcze audiobooki do sprzątania:)
Czytnik pomaga wielu osobom, to bardzo dobry sposób. A dzięki, ja audiobooków nie za bardzo lubię, ale do sprzątania to może być dobre rozwiązanie. Ja teraz przy takich czynnościach słucham głównie podcastów.
Trzeba trafić na odpowiedniego lektora/aktora, który czyta. Jak się już znajdzie tego właściwego, to jakoś leci:)
Masz rację, bo ja do tej pory jedyny audiobook jaki wysłuchałam z przyjemności to ten czytany przez Macieja Stuhra. Najbardziej po samym głosie przeszkadza mi w audiobookach tempo. Jak się czyta samemu to to idzie dużo szybciej i ja się szybko albo niecierpliwie albo wyłączam i uciekam myślami ;)))
Muszę zacząć czytać kilka książek naraz – może to mi pomoże w końcu zmniejszyć stos książek do przeczytania 😀
O jak fajnie 🙂 Daj znać czy pomogło.
Wszystkie porady bardzo trafne! Stosuję prawie każdą z Twoich propozycji (oprócz dziewiątki) i dzięki temu udaje mi się utrzymywać mniej więcej godzinę dziennie z nosem (oczyma?) w książce 🙂
2-3 książki na raz, w tym jedna lekka powieść to super sposób.
Sam miałem największy problem z zastosowaniem u siebie porady o odkładaniu książki – wydawało mi się, że powinienem doczytać każdą pozycję do końca. Ale nie tak dawno trafiłem na coś, co w ogóle do mnie nie przemawiało – i zrezygnowałem bez żalu po pierwszych kilku rozdziałach.
Świetny wpis, muszę pokazać go kilku znajomym! 🙂
Bardzo się cieszę :)) Mam nadzieję, że im też pomoże. A to odkładanie to faktycznie jest zmora większości osób, które lubią czytać, bo mają takie zadaniowe podejście i wychodzą z założenia, że to forma porażki. Ja sama jak się tylko z tego wyleczyłam odetchnęłam z ulgą. Fajnie, że Tobie też się udało! Miłego czytania i tak trzymaj :))
Lubię czytać książki i jak tylko mam na to ochotę staram się wykorzystać każdy moment. Czytam czekając gdzieś, jadąc samochodem jako pasażer, gotując obiad 🙂
Super 🙂 i o to właśnie chodzi. Żeby korzystać z chwili <3
Bardzo pomocne punkty. Sam mniej więcej się stosuję do podobnych zasad i sprawdza się 🙂
Dzięki! A masz jakieś inne pomysły, które się u Ciebie sprawdzają?
Dodam od siebie: KUPIĆ KINDLE 🙂
I czytać serie.
I mieć audiobooka w telefonie
W tym roku dzięki tym trzem rzeczom w tym tygodniu osiągnę swój cel 52 książek w 2017, a to dopiero trzeci kwartał <3
Wow super! Tak Kindle to jest błogosławieństwo dla nałogowych czytaczy. Ja używam go głównie w podróży, bo w domu nie mogę się oprzeć “prawdziwym” książkom 😉
U mnie brak książek jest prozaiczny –> minimalizm i brak papieru w mieszkaniu 🙂
A no widzisz to też jest jakieś rozwiązanie, choć dla mnie niemożliwe ;)) Ja po prostu uwielbiam książki na półkach 😀
No tak:)
Och, uwielbiam czytać, i to od dziecka. Miałam to szczęście, że nie musiałam uczyć się umiejętności czytania kilku książek na raz, bo mam tę opcję wbudowaną. 😀 Ale powiem Ci, że z czasem zrezygnowałam z jej używania – wolę skupić się na jednej pozycji. Dlaczego? W którymś momencie doszłam do wniosku, że jestem fanką czegoś, co nazywam “czytaniem zaangażowanym” – zamiast lecieć w ilość, by móc chwalić się, że przeczytałam 70, 100, 120 pozycji w tym roku, wolę czytać mniej, a dokładniej. Każdej książce poświęcam uwagę, zaznaczam sobie ciekawe/inspirujące fragmenty (a czasem też głupie i niedorzeczne, gdy przygotowuję się do napisania recenzji – w końcu jak coś krytykuję, to warto podać przykład!), wklejam karteczki z komentarzami, a po przeczytaniu daję sobie czas na namysł. Uczę się słów i form gramatycznych, uczę się innych sposobów myślenia, uczę się dokładności. Wychodzę z założenia, że czytelnictwo to nie maraton na “kto więcej”, ale raczej liczy się jakość tego czytania. Dlatego nie zamieniłabym mojego systemu na żaden inny. <3
Ale! Nie znaczy to, że nie zgadzam się z Twoim wpisem – bo póki co, tak mogę brzmieć. 😀 Jak najbardziej popieram zabieranie książki zawsze ze sobą i planowanie czasu na czytanie. Zaczęłam to niedawno robić i naprawdę pomaga. Polecam też metodę małych kroczków, bo to bardzo motywuje i ułatwia sprawę. Jak ktoś sobie założy "przeczytam jedną książkę tygodniowo" albo "dziś będę czytać cały dzień" to nigdy nie znajdzie odpowiedniej pory na to. Zawsze będzie coś – a to zakupy, a to nadgodziny/praca domowa, a to choroba, a to niechcemisizm (bo nawet największym miłośnikom książek zdarzają się dni, gdy się nie chce :D). Lepiej dać sobie niski próg, łatwy do zdobycia… i przekroczenia – przykładowo "jeden rozdział dziennie". Albo "codziennie 15 minut nad książką". Na pierwszy rzut oka nic, ale… kilka takich "niców" tworzy całkiem ładny wynik. 😀
W stu procentach zgadzam się też z poradą, by nie czytać na siłę. Jeżeli książka do nas nie przemawia, to po co się męczyć? Nigdy nie widziałam w tym sensu. Przecież zawsze znajdzie się coś innego, lepszego, i to właśnie takim rzeczom warto poświecić czas. Porzucenie lektury to żaden wstyd. 🙂
Ufff… rozpisałam się, ale ja o książkach mogę naprawdę długo. 😀
Pozdrawiam!
O jaaaa, ale mi przyjemność sprawiłaś takim zaangażowanym komentarzem :))) Naprawdę serce rośnie <3. Ja się zgadzam z każdym systemem, który danej osobie pozwala dużo czytać. Bo to jednak jest kwestia indywidualna i każdy musi mieć swoje sposoby, a te moje wskazówki jednemu mogą się przydać, a u kogoś innego zupełnie nie zadziałają.
Co do czytania kilku książek to jest to faktycznie dla mnie wspaniałe odkrycie. Dawniej miałam taką zasadę, że czytam jedną i do końca, ale to mnie ewidentnie spowalniało i było często frustrujące. Dlatego polecam choć spróbować odkładać książki i stwarzać sobie większy wybór.
No i właśnie lepiej czytać 15 minut dziennie, systematycznie niż wcale :)))
Jeszcze raz dziękuję, że wpadłaś i mam nadzieję, na więcej książkowych dyskusji 😀 <3
Tak już mam, że jak gdzieś się pojawiam, to czytam uważnie, a jak już mam pisać komentarz, to z reguły wychodzi elaborat. 😀 No i na książowe rozmowy zawsze, wszędzie, o każdej porze. Tylko mnie zawołajcie. 😀
I to prawda, każdy musi opracować własny system. Jedna z moich przyjaciółek ma na przykład tak, że z reguły zaczyna lekturę (albo gdzieś na początku przygody z książką) czyta sobie zakończenie i dopiero potem sprawdza, jak do tego wszystkiego doszło. Dla mnie to nie do pomyślenia, ale… właściwie dlaczego nie? Niech każdy czyta w sposób, jaki mu odpowiada, i tyle, na ile może. I wszyscy będą szczęśliwi. 😀 Peace & books!
Haha zgadzam się Peace & Books 😀 a żeby spojrzeć na koniec…brrrr też bym nie mogła ;D ale wiadomo każdemu co innego sprawia przyjemność :))
Ja też jestem nałogowym czytaczem. A najwięcej książek przeczytałam..podczas karmienia dziecka. A bałam się, że jak urodzi mi się dziecko to nie będę miała czasu na czytanie.
Basiu świetne wskazówki. Wiele z nich praktykuję. No i odkrywam też dobrodziejstwo audiobooków. Choć i tak wolę czytać.
Ja też jednak wolę “żywą” książkę 🙂 Ciekawa jestem czy z drugim dzieckiem przy piersi będzie się dało tak czytać ;))
Jeden dodatek – nie czytaj lekkich książek, gdyż nie są one nigdy jakościowo dobre. Nigdy. Przenigdy.
Kub
Oj nie mogę się z tym zgodzić, albo mamy inne postrzeganie “lekkich” książek ;))) Dla mnie lekka może być powieść, poradnik, czy kryminał i to, że łatwo i szybko się je czyta absolutnie nie ujmuje im jakości. Wręcz przeciwnie czasem w lekkości lektury można odnaleźć np. niezwykłą sprawność językową autora.
Książki to mój nałóg 😉 Ale unikam czytania 2-3 pozycji naraz 😉
Cieszę się, że wpadłaś i mam nadzieję, że jako nałogowa czytelniczka (jak ja) będziesz mnie odwiedzać na blogu 🙂 Jeśli masz swój system i to działa to nie nalegam :)) Ale wiem, że ta metoda często pomaga jak ktoś ma “blokadę czytelniczą” ;)))